Zagraniczna sesja plenerowa na Wyspach Kanaryjskich to marzenie wielu par młodych. Wybieracie mnie jako swojego fotografa ślubnego między innymi dlatego, że pomagam Wam realizować nawet te najskrytsze marzenia.
Praca fotografa ślubnego jest nieprzewidywalna. Dziś jestem tu jutro tam a pojutrze mogę być już na końcu świata. Dzień przed ślubem spacerując z Anią i Markiem w trakcie ich sesji narzeczeńskiej okazało się, że część swojej podroży poślubnej chcą oddać aby wykonać sesję plenerową za granicą. Pomysł był szalony i niesamowity. Bardzo lubię kiedy Młode Pary same wychodzą z inicjatywą. Pomyślałem, jest piątek, nazajutrz ma odbyć się wesele. Nie mam jeszcze biletu ani żadnego hotelu. W mojej pracy nie raz stawałem przed takimi wyzwaniami więc w poniedziałek o 4.30 byłem już na lotnisku. Oczywiście zwarty i gotowy. Spakowałem wszystko co konieczne:
- aparat fotograficzny
- obiektywy
- dron
- latarka
i cieszyłem się razem z Anią i Markiem czasem który przed nami.
Żona kiedy zobaczyła mój uśmiech wiedziała co się szykuje. Zapytała tylko gdzie tym razem i na jak długo – tak po prostu.
Taka jest praca fotografa ślubnego. Realizując swoje fotograficzne cele staram się spełniać Wasze marzenia. Jest mi z tym bardzo dobrze.
Podczas naszej wyjątkowej zagranicznej sesji plenerowej spędziłem z Młodą Parą 5 godzin w samolocie, 2 godziny na pysznych obiadach, …. i ok 30 godzin podczas sesji zdjęciowej. No dobra, udało się także popływać w oceanie. Na koniec sesji wszyscy wskoczyliśmy do cudownej wody w Charcones De Ajuy
W trakcie wyjątkowej sesji ślubnej zjeździliśmy wyspę od lewej do prawej i z góry na dół. Taki plener ślubny to istny raj dla fotografa ślubnego i nie zapomniana pamiątka dla młodej pary. Wyspa odsłaniała swoje tajemnice i piękne krajobrazy z każdym kolejnym przejechanym kilometrem. Dla fotografa dwa wschody słońca i zachody słońca dzień po dniu to raj. Ania i Marek mimo zmęczenia naprawdę dali radę. Nie było żadnego, nie zrobię, nie umiem czy boję się. Dodam, że dwukrotnie moczyli się w wodzie, co ja gadam pływali. Pięknie wygląda to na zdjęciach z drona.
Moja kolejna przygoda dobiegła końca a młodzi małżonkowie odpoczywali na rajskich plażach Fuerteventura. Ja natomiast spałem już w samolocie wracając do ukochanego domu.
Jestem przekonany, że jako fotograf ślubny zrobiłem wszystko aby zdjęcia z sesji plenerowej były niezapomnianą pamiątką. Młoda Para połączyła swój „miesiąc miodowy” z niezapomnianą sesją na Wyspach Kanaryjskich. Polecam takie rozwiązanie wszystkim niezdecydowanym. Warto zrobić dla siebie coś więcej aby ocalić od zapomnienia wspomnienia.